..:: Promyki Dobra ::..


86/10 - 2020


PROMYKI DOBRA – październik 2020 (86)

Drodzy parafianie!

 

10 października br. w Asyżu odbyła się beatyfikacja Sługi Bożego Carla Acutisa, który zmarł w opinii świętości mając zaledwie 15 lat. Od maja br. w niedzielnych kazaniach i różnych rozważaniach przy okazji uroczystości komunijnych próbowałem przybliżać Wam tę niezwykłą postać. Rodzice Carla należeli do coraz liczniejszej grupy osób, dla których katolicyzm jest tylko elementem tożsamości kulturowej. Andrea i Antonia, mieszkający w Londynie, cieszący się dobrą pozycją zawodową, w sprawach wiary byli obojętni. Ochrzcili swe dziecko, lecz nie zainteresowali się jego wychowaniem religijnym. O rozwój wiary w sercu Carla zadbała więc babcia – Polka. To ona wprowadziła go w prawdy wiary i praktyki życia religijnego. Matka Carla w rozmowie z agencją katolicką CNA przyznała,
że nie była idealnym wzorem katolickiej matki, a wychowanie tak „inteligentnego
i żarliwego” chłopca było dla niej wyzwaniem. Swój duchowy stan w tym czasie określiła jako całkowitą ignorancję w sprawach religijnych. Dopiero przykład syna, rozmiłowanego w Eucharystii, sprawił, że i ona zaczęła przełamywać swą duchową letniość i krok po kroku odbudowywać uśpioną wiarę. Pierwszym obszarem wpływu Carla byli rodzice, których zachęcił do codziennego udziału w Eucharystii, a następnie kolejne osoby z najbliższego otoczenia. W końcu zaś – za pośrednictwem sieci – jego duchowość zaczęła rozgrzewać serca rówieśników
i innych internautów. Matka przełożona z klasztoru sióstr klauzurowych w Perego, która była obecna podczas Pierwszej Komunii św. Carla, wspominała: „ W czasie Mszy św. był skupiony i spokojny, jednak kiedy zbliżał się moment udzielania Komunii św., zaczął okazywać zniecierpliwienie. Kiedy wrócił do ławki z Jezusem w sercu, znów jakby się niecierpliwił – nie mógł usiedzieć w miejscu. Tak jakby w jego wnętrzu wydarzyło się coś, co mógł zauważyć tylko on, co było tak wielkie,
że nie mógł tego pojąć”. „ Jego życie płynęło w rytmie codziennych Mszy św. 
Po Eucharystii Carlo często zostawał w kościele, adorując Najświętszy Sakrament ”– opowiadała po latach jedna z jego szkolnych nauczycielek. Carlo uważał Eucharystię za „autostradę do Nieba”, a różaniec za najkrótszą drabinę, którą można się tam dostać, a także za najpotężniejszą broń duchową po Eucharystii.
Z wielką jasnością przekonywał o niezwykłej wartości każdego człowieka, który nie powinien być tylko „kopią” innych, ale powinien odkryć swoje własne obdarowanie
 i powołanie. Często powtarzał: „Rodzimy się wszyscy jako oryginały, ale wielu umiera jako kserokopie”. Zachęcał wszystkich: „ Odkryj Boga, a odkryjesz sens swojego życia ”. Jego duchowość była tak autentyczna, że choć wyraźnie wyróżniała się na tle otoczenia, nie raziła sztucznością. To właśnie pociągało kolejne osoby, zarówno te znające Carla bezpośrednio, jak i te, z którymi kontakt nawiązywał przez internet. Głęboka duchowość Carla znalazła swój szczególny wyraz w czasie jego choroby, przeżywanej w zjednoczeniu z Chrystusem i nadzieją na spotkanie z Nim w niebie. Carlo podkreślał: „ Według mnie, wielu ludzi nie rozumie prawdziwie i dogłębnie znaczenia Mszy św. Gdyby wszyscy zdawali sobie sprawę, jak ogromnym szczęściem obdarzył nas Pan, dając nam pokarm, czyli Hostię, chodziliby do kościoła codziennie, aby uczestniczyć w spożywaniu owoców odprawianej Ofiary, a nie zajmowali się tyloma niepotrzebnymi sprawami ”. Błogosławiony Carlo Acutis może nas zawstydzać swoją wiarą i pobożnością. Może nas jednak też mobilizować do częstszego przyjmowania Komunii św., która jest  pomocą w budowaniu osobistej relacji z Chrystusem. Troszczmy się o to, by nasze serca były otwarte na ten wspaniały dar. Niech będzie w nas nieustanna tęsknota za spotkaniem z Jezusem w Eucharystii. Zawierzmy Jezusowi siebie
i naszych bliskich na trudny czas pandemii. Kolejny raz zapraszam wszystkich parafian do udziału w naszych codziennych adoracjach Najświętszego Sakramentu w dni powszednie od godziny 17.00 do 18.00.

ks. kanonik Przemysław Maciejewski

proboszcz

Carlo Acutis błogosławionym!

 

 

 

Nie był świętoszkowaty. Uwielbiał koty, kochał przyrodę i grę na saksofonie. Rysował komiksy i kochał PlayStation.

Ten 15-letni geniusz komputerowy, w którego żyłach płynie polska krew, 10 października został ogłoszony błogosławionym i może stać się pierwszym oficjalnym patronem Internetu.

Carlo Acutis był przekonany, że Bóg jest mocno aktywny on-line, a jeden post w mediach społecznościowych na zawsze może odmienić czyjeś życie. Ponieważ Eucharystię uważał za swą „autostradę do nieba”, o jej mocy opowiadał w sieci.

 

Doprowadził do Boga wielu ludzi

 

– Jego życie pokazuje, że nieletni święci to nie miniatury dorosłej świętości. Ich tajemnicą jest to, że patrząc sercem, pędzą do nieba nawet w niezbyt przychylnym środowisku – mówi ks. Ennio Apeciti, parafrazując życiową dewizę Carla: „Eucharystia to moja autostrada do nieba”.

Mediolański kapłan, który pracował przy procesie beatyfikacyjnym nastolatka wskazuje, że doprowadził on do Boga wielu ludzi, których pociągał normalnością,
a zarazem konsekwencją życia chrześcijańskiego.

– Dla każdej matki jej dziecko jest wyjątkowe, ale nadzwyczajne działanie Boga
w życiu syna zaczęłam dostrzegać dopiero w jego chorobie. Sama jestem córką niewierzącego intelektualisty i byłam obojętną katoliczką. O kościół otarłam się przy I Komunii, bierzmowaniu, a potem na ślubie. To na pewno nie ja sprawiłam,
że Carlo tak mocno zaufał Bogu – wyznaje jego matka Antonia.

Tata Andrea popychał syna do nauki i realizowania pasji, ze względu na pracę nie miał jednak dla niego zbyt dużo czasu. W czasie wakacji cała rodzina chętnie podróżowała, odwiedzając m.in. sanktuaria maryjne w całej Europie.

 

Nieprzeciętna wiara chłopca

 

– Zadziwiały mnie dylematy mojego dziecka. Pytał np. dlaczego stadiony są pełne ludzi, a kościoły pustoszeją. Potrafił mnie ofuknąć, gdy kupowałam zbyt drogie rzeczy, mówiąc, że woli raczej wesprzeć bezdomnych, z którymi się przyjaźnił – wspomina mama przyszłego błogosławionego.

Tata z analityczną precyzją wylicza, że syn miał silny charakter, koledzy cenili go bo umiał bronić swych przekonań, a nie był przy tym świętoszkowaty. Uwielbiał koty, kochał przyrodę i grę na saksofonie. Rysował komiksy i kochał PlayStation. Zmusił się jednak, by grać tylko godzinę tygodniowo, ponieważ chciał być wolny.

Od swych rówieśników wyróżniał się nieprzeciętną wiarą. Dwa lata wcześniej od kolegów przystąpił do I Komunii świętej. By to marzenie siedmiolatka mogło się ziścić, musiał zdać specjalny egzamin. A potem nie było już dnia, by nie uczestniczył w Eucharystii, nie odmawiał różańca czy zapomniał o pierwszopiątkowej spowiedzi.

– Gdy białaczka w piorunującym tempie odbierała mu siły, uczyłam się od niego cierpliwości i zaufania. Nie bał się stawiać trudnych pytań o kres życia. Dzięki synowi zaczęłam klękać przy nim do modlitwy – wyznaje wzruszona matka. Syna nazywa swoim małym zbawicielem, bo dzięki niemu cała rodzina zbliżyła się do Boga.

 

Komputer i misja w Internecie

 

Carlo urodził się w 1991 r. w Londynie w rodzinie dobrze sytuowanych Włochów, którzy z powodu pracy mieszkali przez pewien czas w Wielkiej Brytanii. Jego babcią ze strony taty była Polka. Kilka miesięcy później rodzina przeniosła się do Mediolanu. Carlo chodził do prywatnych szkół, w tym do prowadzonego przez jezuitów liceum o profilu klasycznym.

Na ósme urodziny dostał w prezencie komputer i zaczął odkrywać nową pasję. Mama sprawiła mu koszulkę z napisem „naukowiec informatyk”. Jako nastolatek dorównywał studentom informatyki, chociaż nie chodził na żadne zajęcia.

Obsługiwał programy, ucząc się ich samemu jedynie z książek. Sam programował
i tworzył strony internetowe. Jego dziełem jest podlinkowany do oficjalnej witryny Watykanu serwis miracolieucaristici.org. Można tam znaleźć materiały o cudach eucharystycznych na całym świecie, w tym – dodane już po śmierci Carla – opisy zdarzeń w Sokółce i Legnicy.

Strona jest dostępna w 16 językach i miesięcznie odwiedza ją 100 tys. ludzi. Carlo chciał, żeby ludzie naprawdę zrozumieli, że Eucharystia nie jest tylko symbolem. Przygotowana przez niego wystawa o cudach eucharystycznych wędruje obecnie po Korei Płd. i Indiach. Zaprojektował też strony internetowe o świętych, w których życiorysach się rozczytywał oraz wystawę o aniołach i demonach, niebie, piekle
i czyśćcu. Był to owoc jego lektury „Traktatu o czyśćcu” św. Katarzyny z Genui, który sprawił, że zaczął żarliwie modlić się za cierpiące dusze.

 

Maryja: jedyna kobieta jego życia

 

Być zawsze zjednoczonym z Jezusem, oto mój plan na życie – notował w swym duchowym dzienniku. Dzielił się w nim też myślami na temat umiłowania Eucharystii. Po codziennej mszy zawsze zostawał w kościele na chwilę adoracji Najświętszego Sakramentu. Za Benedyktem XVI, którego chętnie czytał, powtarzał „Boga należy adorować na kolanach i w milczeniu”.

Był też bardzo oddany Maryi. Zawierzył Jej swoją czystość. – Mówił, że Matka Boska to jedyna kobieta jego życia. Żartował, że modlitwa na różańcu to najbardziej romantyczne spotkanie, jakie codziennie odbywa – wspomina jego mama.

 

Zapowiedział swoją śmierć

 

Mając 15 lat, nagle zachorował. Zwykłe przeziębienie, jak wstępnie podejrzewano, okazało się ostrą białaczką. Kiedy lekarz zapytał go, czy cierpi, Carlo odparł, że wielu ludzi cierpi bardziej. Swój ból ofiarował za papieża i Kościół. Zmarł w szpitalu trzy dni po pierwszej diagnozie.

Był na to jednak przygotowany. W komputerze syna Antonia znalazła nagranie,
w którym zapowiada, co się stanie. – Carlo przepowiada swoją śmierć, bo widzi ją jako przejście. Jeśli ktoś naprawdę kocha Jezusa, nie boi się śmierci – podkreśla mama nastolatka, który zmarł w opinii świętości.

Kościół nie był w stanie pomieścić wszystkich, którzy przyszli go pożegnać. Opłakiwali go m.in. biedacy, którym w drodze do szkoły zanosił robione przez siebie kanapki oraz koledzy ze szkoły, którym dawał bezpłatne korepetycje.

Na pogrzeb przyszedł były hinduista Rajesh, którego Carlo zafascynował Chrystusem i przygotował do przyjęcia chrztu. Mówił o tym, jak prawie dwa razy od niego młodszy chłopak uczył go wyjątkowej modlitwy „Panie, uczyń mnie świętym w taki sposób, w jaki chcesz” i przypominał, że „każdy rodzi się oryginałem, ale wielu kończy swe życie jak marne fotokopie”.

 

10 października: beatyfikacja w Asyżu

 

Przez całe życie Antonia borykała się z problemami zdrowotnymi i nie mogła mieć więcej dzieci. W piątą rocznicę śmierci syna urodziła bliźniaki. Uważa je za prezent z nieba.

– Mamy tam rodzinnego orędownika – podkreśla. Wyznaje, że odkąd synek z córką skończyli pięć lat, codziennie odmawiają różaniec. W wieku sześciu lat bliźniaki przyjęły Komunię i od tej chwili, tak jak ich starszy brat, codziennie uczestniczą w mszy.

– Ukochanie Eucharystii jest kluczem do zrozumienia mojego syna, który chciał prowadzić swych rówieśników prosto do nieba – mówi Antonia. Liczy, że planowana na 10 października beatyfikacja w Asyżu, gdzie na swą prośbę spoczywa jej syn, będzie przypomnieniem młodym, że Internet może być życiodajnym terenem, jeśli tylko pozwolą w nim działać Bogu.

Włoskie media zapowiadają, że Carlo stanie się pierwszym błogosławionym świata Internetu. To przypieczętowanie przekonania, że we wzrastaniu w wierze przyszłych pokoleń katolików jest miejsce także na współczesną technologię. Przesłanie tym ważniejsze w czasie obecnego kryzysu koronawirusa, gdy
w Kościele dokonuje się swoista rewolucja internetowa.

 

                                                                                               Beata Zajączkowska